Emocje ukryte w literach …
Odbiór wirtualnego świata, którym coraz bardziej się otaczamy, budowany jest na dwóch wizualnych filarach: obrazie oraz tekście.
O rosnącej filarowej konkurencji w postaci emotikonek na razie nie wspominam, na to przyjdzie jeszcze czas. Mówi się, że „jeden obraz jest w stanie oddać więcej, niż tysiąc słów”, ale Internet weryfikuje ten pogląd w kilku sprawach.
Weźmy na przykład znaki graficzne firm.
Logotyp nie może właściwie zaistnieć bez typografii, która w wielu przypadkach jest podstawą dla jego stworzenia lub jest rozwinięciem wyjaśniającym jego znaczenie Innym przykładem są nagłówki. Większość internetowych witryn, na stronie głównej najczęściej zamieszczają duże zdjęcie, nawiązujące do przyjętej tematyki. Z drugiej strony to dopasowany do zdjęcia nagłówek rozwija znaczenie użytego obrazu, nadaje odpowiedni kierunek dalszego odbioru treści. Przy tym nie zapominajmy o dalszej części strony, o stylu pisania treści.
Przeróżne:
– cytaty,
– odwołania,
– inicjały,
– akapity,
– wypunktowania,
– podkreślenia – dzięki nim przyjmujemy zawarte na stronie informacje, niejako od razu nastawiając się do nich w określony sposób.
Nie tylko styl używanych czcionek wyzwala określone uczucia czytającego. Jest to jeden z elementów składających się na pełen emocjonalny efekt.
Drugim jest wygląd zastosowanej typografii.
W dzisiejszym czasie „eksplozji typografii cyfrowej”, krój czcionki stał się sztuką wyrażania zarówno treści jak i emocji.
Jak zareagujesz patrząc na nagłówek Super Ekspresu, krzyczący na Ciebie swoim rozmiarem, kontrastowym kolorem i kanciastym konturem?
A jak odbierasz niebieskie nagłówki w znanym serwisie plotkarskim, które na zmianę pisane są WIELKIMI i małymi literami?
Spójrz tylko na delikatny, książkowy styl blogu Kasi Tusk i zastanów się, czy to właśnie dlatego zaczytana/ zaczytany skrolujesz stronę niżej i niżej.
Dobrze dobrana typografia do treści strony pozwala w znaczny sposób uprościć przepływ najbardziej złożonych informacji. Potrafi nadać im nowe znaczenie, wydobyć określone uczucia. A właściwie dlaczego powinno nam zależeć tak bardzo na wzbudzaniu emocji? Nie możemy po prostu przekazać informacji. Ktoś zainteresowany treścią i tak to przeczyta.
Jeśli nie będzie zaciekawiony, to właśnie nie przeczyta. Spojrzy raz i minie wzrokiem Twoją informację.
Czy to w reklamie, w opisie produktu, czy przepisie na zupę – zawsze chodzi o wzbudzenie emocji. To z ich powodu zapamiętujemy markę, jesteśmy w stanie przypomnieć sobie o obejrzanym produkcie lub zaproponować znajomemu skorzystanie z usługi danego fachowca.
Wcale nie muszą przy tym być bardzo silne – wystarczy, że dana treść wzbudzi choć jedną emocjonalną iskrę i przykuje uwagę osoby go czytającej. Jeśli znamy się na rzeczy, odpowiednimi nagłówkami, akapitami i hasłami możemy pokierować uwagą czytającego dokładnie tam gdzie chcemy, np. do linku z kontaktem do nas.
Wprawny twórca – np. autor bloga, projektant stron czy copywriter reklamowy – jest w stanie przekazać z pomocą dobrze dobranej typografii dokładnie to, co chce.
Teraz, gdy jest wiele serwisów internetowych oferujących setki czcionek, wypracowanie indywidualnego stylu witryny jest łatwiejsze, natomiast wymaga od twórcy o wiele większego wysiłku.
Dlatego graficy, agencje reklamowe i firmy marketingowe tworzą własne podręczne bazy sprawdzonych czcionek, niejako określając przy tym swój styl realizacji usługi.
No i idące za nim emocje
Robert Rybiński